D jak Dom – NameLess, the Jedi Odbite echo myśli Wed, 27 May 2015 12:28:32 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.2.4 Yes! The Gold is mine! /d-jak-dom/yes-the-gold-is-mine/ /d-jak-dom/yes-the-gold-is-mine/#comments Thu, 30 Apr 2009 11:26:35 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=143 D jak Dom

Jak mawiał Pawlak (albo Kargul ale raczej ten pierwszy) „nadejszła wiekopomna chwila…”. Dla nas nadejszła, nieco znienacka, wczoraj w okolicach godziny 13.O tej porze właśnie podpisaliśmy akt notarialny sprzedaży mieszkania. Mieszkaliśmy tam 8 lat. Trochę żal się rozstawać ale nikt z nas nie chciałby tam wrócić. Ot, jest tam teraz za głośno, za tłoczno i za ciasno. Do dobrego szybko się człowiek przyzwyczaja. Nasze mieszkanko przysłuży się teraz w nieco inny sposób. Zrobimy drugą łazienkę, elewację i pewnie część drobiazgów typu żyrandole, karnisz, firanki, szklanki… A nie szklanki już mamy ;)

PS.

Tytuł wpisu to okrzyk kończący wygraną rozgrywkę w mojej (nadal) ulubionej strzelance sieciowej BattleField: Bad Company. Yes! The Gold is mine! Margeritas and Malibus boys! :)

Attackers Won!

]]>
/d-jak-dom/yes-the-gold-is-mine/feed/ 2
Gold Crate 1 taken! /d-jak-dom/gold-crate-1-taken/ /d-jak-dom/gold-crate-1-taken/#respond Mon, 23 Mar 2009 21:00:48 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=140 D jak Dom

Tytuł tego wpisu wymyśliłem dobrych parę miesięcy temu. Tylko okazji nie było. Jak wymyślałem tytuł, to byłem pewny, że będę miał świetny humor i generalnie będę prawie w siódmym niebie.O co chodzi? W gruncie rzeczy o nic wielkiego. Od ponad pół roku próbujemy sprzedać mieszkanie. Parę razy byliśmy blisko podpisania umowy przedwstępnej ale… Właśnie. Byliśmy blisko. Tylko blisko. Raz gość się wystraszył, że nie wyrobi się z załatwieniem kredytu, raz się starsze małżeństwo pokłóciło (sic!). Ot, wymówki. Jedne bardziej wiarygodne, inne mniej. Tym razem jednak mam już w ręku podpisaną umowę przedwstępną, zaliczkę mam na koncie i widzę determinację kupujących. Nic tylko się cieszyć. I pewnie by tak było, gdyby cieniem nie kładły się wcześniejsze „przygody” ze sprzedażą. Umowa przedwstępna nie gwarantuje zakupu. Na zadatek (choć nie mały) zawsze można machnąć ręką. Ten głupi lęk, nie pozwala się cieszyć. A szkoda. Jedyną ekstrawagancją z okazji umowy była wizyta w komisie, po drodze do domu. Ech… I tak muszę poczekać.

Jeszcze tylko wyjaśnienie tytułu. Ostanimi czasy namiętnie (co nie znaczy, że często ;o) ) grywam w Battlefield: Bad Company na Xbox Live. Sieciowa strzelanka w realiach współczesnego pola walki. Super rzecz. Gorąco polecam. Jednym z trybów rozgrywki jest „Gold Crates”. Dwie drużyny walczą ze sobą o skrzynie ze złotem. Jedna z nich atakuje i próbuje zdobyć skrzynie, druga – broni tychże skrzyń. Każda mapka składa się z 3 -4 etapów, a każdy etap to zdobycie dwóch skrzyń. Po zdobyciu jednej z takich skrzyń, w „radiu” słychać zadowolony głos obwieszczający „Gold Crate One taken!”. Połowa etapu. Ani łatwiejsza, ani trudniejsza. Po prostu: połowa.

]]>
/d-jak-dom/gold-crate-1-taken/feed/ 0
No i mieszkam sobie /d-jak-dom/no-i-mieszkam-sobie/ /d-jak-dom/no-i-mieszkam-sobie/#respond Wed, 29 Oct 2008 21:00:49 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=108 D jak Dom

Znowu się zaniedbałem. A niby jak Sieć w domu będzie to miało być prościej. Znaczy się częściej. Jednym z częściej zadawanych mi pytań ostatnio jest „no i jak się mieszka?”. Odpowiedź jest taka trochę amerykańska bo brzmi „rewelacja!”. Kredytu tyle, że mała głowa, stan konta ma co prawda 5 cyfr tylko ten minus na początku jest trochę dołujący ale… nie za nic w świecie nie wróciłbym do bloków.

Cóż może być piękniejszego niż widok wschodzącego słońca po otwarciu drzwi sypialni? Albo tęczy? W Łodzi jesień kojarzy się raczej z paskudną pogodą, zimnem i szarymi jak chodnik dniami. Na mojej wsi nic nie jest szare. Czasem ranek zaskoczy mnie żółtą poświatą zupełnie z innego świata. Deszcz maluje mokre wzorki na oknach połaciowych. Po polach smyrgają sarny, płosząc bażanty, przepiórki i zające. Mam nawet swoją pustułkę, co lubi spać na belce. Do tego są jeszcze wróble (kiedy ostatnio widziałeś/widziałaś w mieście wróbla? A ich stadko?), sikorki i inna drobnica. Choćby tylko dlatego warto było budować dom i wyprowadzić się na wieś. Och, oczywiście są pewne minusy, w postaci na przykład wcześniejszego wstawania czy braku części mebli czy też ogromie pracy i pieniędzy, które trzeba jeszcze włożyć w dom. Tyle, że to są drobiazgi, które czasem irytują podobnie jak mucha i podobnie szybko nawet się o nich nie pamięta.

]]>
/d-jak-dom/no-i-mieszkam-sobie/feed/ 0
Adressssss /d-jak-dom/adressssss/ /d-jak-dom/adressssss/#respond Tue, 05 Aug 2008 17:18:45 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=107 D jak Dom

Jak ktoś chce gdzieś zamieszkać, to dość szybko okazuje się, że jedną z bardziej potrzebnych rzeczy jest adres. Niby prosta rzecz, każdy go ma…

Adres przydaje się nie tyle do odbierania poczty, ile do wskazywania ludziom gdzie się jest. Próbując zamówić WiMAX w Netii musiałem podać adres. Zamawiając sprzęty do kuchni – trzeba było podać adres dostawy. No i przecież w dowód mi nie wpiszą Jastrzębie Górne, działka nr taki-to-a-taki.

Ponieważ dojazd do Urzędu Gminy w Aleksandrowie jest nieco utrudniony (przecież są wakacje czyli czas rozkopywania wszelkich możliwych i niemożliwych dróg), pogmerałem po ich stronie i znalazłem druk Wniosku o nadanie numeru nieruchomości. Wydrukowałem sobie, wypisałem i dotarło do mnie, że i tak będę musiał jakoś znaleźć trochę czasu, żeby do Urzędu pojechać. Szczęściem na górze strony WWW rzucił mi się w oczy link EBOI. Skrót właściwie mi nic nie mówił, poza lekkimi skojarzeniami z EBOK-iem (Elektronicznym Biurem Obsługi Klienta), intuicja podpowiedziała „kliknij” no to kliknąłem. Wow! To było to! Elektroniczne Biuro Obsługi Interesanta. Morda mi się rozjarzyła. Zarejestrowałem się, odnalazłem wniosek, wypełniłem. Potem system ten mój wniosek podpisał certyfikatem Urzędu Gminy i wysłał mi maila z informacją o złożeniu wniosku oraz z potwierdzeniem jego przyjęcia. W sumie to już w tym momencie powinno mnie coś tknąć bo w/w certyfikat był nieważny od dobrych paru miesięcy. Nie tknęło jednak. Ba! Nie tknęło mnie również, gdy klikając na link „Szczegóły” zobaczyłem napis: Wniosek nie został zamieniony na pismo. Na ten napis patrzyłem przez trzy czy cztery dni. W końcu nie wytrzymałem i zadzwoniłem:

– No, wie pan, bo to eboi to takie trochę testowe jest… I, wie, pan, kolegi, który tym się zajmuje to nie ma. Najszybciej to by było jakby pan ten wniosek osobiście złożył…

(tu mała konsultacja na boku)

– O! Albo faxem niech pan wyśle…

Ech… ale adres rzecz przydatna. Odszukałem to co wypisałem (fajnie jest mieć bajzel na biurku… bo jakbym trzymał porządek to pewnie bym ten papier wyrzucił :) ) poleciałem do sekretariatu i wysłałem. Teraz tylko odczekać tydzień i będę miał adres! Z tej radości zadzwoniłem do Netii i (z pewnym trudem, bo adres dopiero będzie) złożyłem zamówienie.

Minął tydzień. No! Czas zadzwonić i się dowiedzieć jaki mam ten adres. Z niepewnym uśmiechem na ustach wystukałem te kilka cyfr. Po chwili odebrała posiadaczka miłego damskiego głosu, wypytała o szczegóły i poprosiła bym chwilę zaczekał. Napięcie rośnie…. ja czekam. Słyszę stukanie (yes! yes! yes!) i …

Niestety, nie możemy nadać numeru, bo pańska działka leży przy drodze prywatnej. Wszyscy współwłaściciele drogi muszą wystąpić z pismem o nadanie nazwy i dopiero wtedy będziemy mogli nadać numer. Na naszych stronach jest wykaz ulic na terenie gminy i miasta, to będą mogli sobie państwo coś wybrać, żeby się… no… nie pokrywało. No, przykro mi.

Auuć! „Wszyscy współwłaściciele”!?! Kurde, to jest prawie trzydzieści osób! Spośród nich na oczy widziałem może pięcioro! Nie mam jeszcze pomysłu jak to ugryźć… Do części pewnie da się dotrzeć pocztą pantoflową a reszta? Wygląda na to, że na adres to mi jeszcze przyjdzie poczekać :( Dobrze, że chociaż Netia na dniach wyśle pana montera, co sprawdzi czy na pewno mogę mieć WiMAX-a. Może choć adres IP dostanę:

Robert R*******

Jastrzębie Górne 10.0.0.1

95-070 Aleksandrów Łódzki

Hmmm… Nawet tak źle nie wygląda! ;)

]]> /d-jak-dom/adressssss/feed/ 0 Jastrzębie! /d-jak-dom/jastrzebie/ /d-jak-dom/jastrzebie/#comments Fri, 01 Aug 2008 12:31:14 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=105 D jak Dom

Skoro wpis widnieje w kategorii 'D jak Dom’ to na pewno nie chodzi o ptaki :) Jastrzębie Górne to moje (nasze!) nowe miejsce na Ziemi. Przenieśliśmy się tam jakiś miesiąc temu.Początkowo warunki były iście letniskowe. Nieliczne gniazdka wiszące na drutach ze ściany, łazienka pod gołym niebem, spanie na materacach (nawet całkiem nieźle się spało). Najbardziej doskwierał brak szamba i wszyscy domownicy niemal godziny odliczali do momentu jego dostarczenia i zamontowania. W międzyczasie stargałem do spółki z teściem i szwagrem chyba wszystkie duże sprzęty. Myślę, że od tygodnia czy dwóch można to już nazwać domem. Naszym domem :) Zdaje się, że wszyscy domownicy sądzą tak samo :)

O! Właśnie.. A’propos domownicy. Rodzina mi się powiększyła!! Do naszej piątki (czworo ludzi i pies) w połowie czerwca dołączył świnek morski o imieniu Gandalf (czasem zwany Gandalfem Kolorowym), a pod koniec czerwca pojawiła się kotka o imieniu Jaga :) Gandalf jest oczkiem w głowie mojej córki, a Jaga to zwierzęcie syna. Przez chwilę była mała szansa na szczeniaka golden retriever-a ale nie wyszło (z jednej strony trochę mi żal; z drugiej – jakby rozrabiał tak jak Jaga to nie wiem czy bym wytrzymał :)

Ech… praca wzywa…. no to do poczytania!

]]>
/d-jak-dom/jastrzebie/feed/ 2
Naprzód! /d-jak-dom/naprzod/ /d-jak-dom/naprzod/#respond Mon, 14 Apr 2008 12:21:43 +0000 http://nlj.plukwa.net/?p=96 D jak Dom

Zdjęć ostatnio mam mało bo aparat odmówił posłuszeństwa. Na szczęście dobra duszyczka w pracy naprawiła mojego Lumix-a. Wielkie i serdeczne dzięki Oaad.

W międzyczasie całe poddasze dorobiło się płyt kartonowo-gipsowych i gładzi na ścianach. Właściwie to niecałe bo łazienka nadal straszy wełną i stelażem. Panowie (dwóch ich jest) w tym tygodniu kończą gładzie na parterze. W domu zrobiło się biało i miło.

Gdyby nie wszechobecny biały kurz byłoby po prostu super. W czwartek przyjechały parapety. Dziś są montowane. Przymiarka wyglada tak:

Ładne? Nam się podobają! Reszta parapetów wygląda jakoś mało imponująco ;)

Mam nadzieję, że po zamontowaniu będzie lepiej :)

Tam wyżej napisałem, że łazienka na górze jeszcze się „nie ubrała”. To jest efekt naszej decyzji zatrudnienia architekta wnętrz. Właściwie architektki bo to kobieta o imieniu Ola. Pierwsze jej propozycje (może poza łazienką na poddaszu) szczerze mówiąc mnie przeraziły. Jakoś nie uśmiechało mi się wyburzać dopiero co postawione ściany. Na szczęście udało się dojść do kompromisu (w końcu „klient nasz pan!” :) ). Jedyne „wyburzenie” jakie zaakceptowaliśmy to poszerzenie drzwi do pokoju gościnnego na dole. Dzięki temu trochę obeszliśmy problem zbyt wąskiego korytarza prowadzącego z garażu do domu (wejście do tego pokoju jest właśnie w tym korytarzyku). W tej chwili mamy już projekt salonu z jadalnią i obu łazienek. Niestety mam je wyłącznie w postaci papierowej więc na obejrzenie trzeba będzie trochę poczekać. Naszym zdaniem projekt jest śliczny. Wizualnie jest taki jak chcieliśmy a jednocześnie są w nim drobiazgi, które nam by do głowy nie przyszły. Boję się tylko ile to będzie nas kosztować ale moim zdaniem warto było zatrudnić profesjonalistkę.

Dobra… czas do pracy wrócić.

]]>
/d-jak-dom/naprzod/feed/ 0
Straty muszą być (??) /d-jak-dom/straty-musza-byc/ /d-jak-dom/straty-musza-byc/#respond Wed, 19 Mar 2008 14:34:36 +0000 http://nlj.plukwa.net/d-jak-dom/straty-musza-byc/ D jak Dom

Zaostrzyłem apetyt wczorajszym wpisem? I tak wiem, że nie ale przecież mogę się trochę podroczyć. Miałem napisać, co mnie tak dobiło ale najpierw trochę tła.

Przez całą budowę nie zginęło nam nic. Okna były wstawione na długo przed pojawieniem się drzwi. To co było zamiast docelowych drzwi nawet nie próbowało udawać, że jest zabezpieczeniem. Głupota? Pewnie tak. Tych paru przyszłych moich sąsiadów twierdziło, że nic im nikt nie ukradł. Cisza i spokój. Wszystko wokół zdawało się to potwierdzać. Do czasu niestety… Do czasu…

W drugim tygodniu ferii razem z moim Panem Majstrem zjechały grzejniki, rurki, PEX-y i inne takie potrzebne do zrobienia instalacji C.O. Najokazalszy był oczywiście śliczny czerwony piec o wdzięcznej nazwie Żywiec KDO Economic 25kW. Wyglądał mniej więcej tak:

p1050499.jpg

Ładny prawda? Mnie się też podoba. Przez ponad półtora tygodnia powstawała instalacja C.O. Rurki zaczęły się wić w różne strony. Chłopaki z ekipy robili wylewki tu i ówdzie a Pan Majster montował kotłownię.

200802220934_126.jpgp1050514.jpg

To drugie zdjęcie zrobiłem we wtorek. W czwartek miało być odpalenie całej instalacji, rozruch kotła itp itd. Niestety nic z tego nie wyszło. W czwartek rano zadzwonił Pan Majster i z paniką w głosie oznajmił, że było włamanie. Ukradli właściwie tylko piec z częścią osprzętu (pompy) i parę rolek wełny. Brzmi niewinnie, prawda? Wartość tego co skradli to około 10-11 tys zł. Zabolało jak cholera :(

Początkowo planowałem przesunąć zakup pieca na okres jesienny ale pogoda za oknem i wylewki wewnątrz zmieniły te plany. Musiałem kupić nowy piec i niezbędne do jego uruchomienia dodatki. Od dwóch tygodni działa i bardzo ładnie grzeje domek. Oczywiście założyłem alarm i podpisałem umowę z firmą ochroniarską. Ale boleć, boli :(

PS.

Zabijcie mnie nie wiem czemu drugie zdjęcie kotła jest przekręcone :( Na moim laptopie jest jak najbardziej prawidłowo wyświetlane.

]]>
/d-jak-dom/straty-musza-byc/feed/ 0
Dwa miesiące z groszkiem /d-jak-dom/dwa-miesiace-z-groszkiem/ /d-jak-dom/dwa-miesiace-z-groszkiem/#respond Tue, 18 Mar 2008 15:24:32 +0000 http://nlj.plukwa.net/d-jak-dom/dwa-miesiace-z-groszkiem/ D jak Dom

Ten groszek to trochę ponad dwa tygodnie. Tyle minęło od ostatniego wpisu na temat budowy. I dużo i mało. Z zewnątrz domek nie zmienił się ani o jotę (no, ok, w końcu, po awanturze, pokazały się frontowe drzwi ale to jedyna zmiana). Teraz wszystkie prace toczą się wewnątrz.

Pierwsze pojawiły się rurki, którymi już niedługo będzie płynąc woda do kranów i takich tam. Niepozorne, miedziane rurki schowane w piankowej otulinie. Nawet nie ma ich tak dużo ale cieszyłem się jak dzieciak.

p1050385.jpgp1050391.jpg

Tuż obok nich (nie wszędzie oczywiście) rozłożyły się białe rury instalacji odkurzacza centralnego.

Potem na hm… dwa tygodnie(?) zapadła cisza i spokój. Pierwsi pojawili się elektrycy i zaczęli rozkładać, układać, upinać, cudować. Kładli instalację elektryczną, antenową, LAN, telefon i alarmową. Normalnie plątanina kabli. Mieli się uwinąć w dwa tygodnie a zajęło im to prawie cztery ale kit… Grunt, że jest…

p1050414.jpgp1050486.jpg

Nieźle to wygląda, co?

Mniej więcej w połowie roboty elektryków, na plac boju wrócił „mój” majster czyli pan Mariusz. Planowo wziął się za tynkowanie choć elektrycy mu życia nie ułatwiali. Trochę psioczył na nich (i słusznie!) ja ich trochę poganiałem i jakoś to szło. Przy okazji dzięki panu Mariuszowi zapewne zaoszczędziłem ładnych parę złotych: kabel energetyczny okazał się ciut za krótki i panowie elektrycy wykombinowali, że wymienią go całego (jakieś 30-40 metrów) na dłuższy (taki z 50 metrów). Na szczęście „mój” Majster wykazał się czujnością, poinformował mnie co się święci i udało się przedłużyć istniejący kabel o te 10metrów przy pomocy dodatkowej złaczki w wiatrołapie. Proste i o jakieś 3-4 tysiące tańsze :)

Jak już elektrycy zwinęli swoje zabawki, tynkowanie szło piorunem. Dodatkowo jeszcze w kotłowni zrobiona została wylewka i położone płytki. Potem był z tydzień przerwy.

ps.

Pisząc powyższe planowałem spore dopieszczenie tekstu (pewnie jakieś zdjęcia itp itd) Jednak to co się stało później dobiło mnie na tyle, że zapomniałem o blogu na hmm miesiąc (?). Dziś publikuję to co jest a wkrótce postaram się napisać co też mnie tak dobiło.

]]>
/d-jak-dom/dwa-miesiace-z-groszkiem/feed/ 0
Is this real? Or am I dreamin /d-jak-dom/is-this-real-or-am-i-dreamin/ /d-jak-dom/is-this-real-or-am-i-dreamin/#respond Thu, 06 Dec 2007 18:57:28 +0000 http://nlj.plukwa.net/d-jak-dom/is-this-real-or-am-i-dreamin/ D jak Dom

Wena do pisania gdzieś uszła w szale między pracą (oj! Działo się! Działo!) a budową (Oj, działo się! Działo!). Kiedyś sobie obiecałem, że choć raz w tygodniu coś tu skrobnę… A wyszło jak wyszło czyli do d**** :(

Domek z białego zrobił się szary, potem zaczęła mu wyrastać kasztanowa czapeczka. Początkowo szło to tak sobie:

20071109-090304.jpg20071109-090248.jpgp1050223.jpg

Z czasem jednak czapeczka zyskała bardziej dostojny wygląd.

20071121-085836.jpg

To dostojeństwo znikało jednak po przejściu na tyły:

20071121-085928.jpg

Na szczęście stan ten nie trwał zbyt długo. Szmaragd zyskał brakujące dachówki a nawet fragmenty tynku (w miejscach, później, trudno dostępnych bez deptania po dachówce).

20071124-130326.jpg20071124-130531.jpg20071124-130606.jpg

Widać ten drobny szczegół? Nie? Na prawdę nie widzisz okien?! Bram garażowych też?! :) Nareszcie w środku przestał hulać wiatr. I jakoś tak przytulniej się zrobiło. Przytulniej ale nie cieplej. Choć położenie wełny na pewno wpływa i na temperaturę wewnątrz.

20071127-084411.jpg20071129-085245.jpg20071129-085315.jpg

Tam gdzie pojawił się tynk, tam pojawiła się i podbitka.

20071129-085519.jpg

Jak widać zima też dała o sobie znać. Podniesieniu temperatury wewnątrz posłużył taki oto piecyk:

20071129-085646.jpg

Ładny ten nasz domek jest… Czy to jawa? A może śnię!

20071130-095826.jpg

W tej chwili mamy już jedne drzwi zewnętrzne (niestety zdjęcia zostały w aparacie). Po niedzieli powinny się pokazać z dawna wyczekane (8 tygodni!) drzwi frontowe. Tymczasem zapadła cisza i zamarł ruch wszelaki. Pan Majster wraz z ekipą zniknął i pojawi się dopiero po Świętach. Krótko po nim zjawi się Pan Elektryk i Pan Odkurzacz.

]]>
/d-jak-dom/is-this-real-or-am-i-dreamin/feed/ 0
Znowu o budowie /d-jak-dom/znowu-o-budowie/ /d-jak-dom/znowu-o-budowie/#respond Tue, 30 Oct 2007 07:35:35 +0000 http://nlj.plukwa.net/d-jak-dom/znowu-o-budowie/ D jak Dom

Dawno nie pisałem… Ot, czasu nie było (wiem znana wymówka). Ostatnio skończyłem na poszukiwaniach keramzytu.Nic się nie pomyliłem i dobrze się zziajałem zanim go załatwiłem. Nie dało się kupić trzech woreczków to kupiłem jeden. Ale jaki!

Spory, nie? Zamiast trzech worków po 50l każdy, kupiłem jeden za to objętości dwóch metrów sześciennych. Na komin mi oczywiście nie potrzeba tyle. Resztę wykorzystam pewnie dopiero w przyszłym roku zamiast styropianu do wylania posadzki w garażu. Być może źle to wymyśliłem (z wcześniejszym zakupem, nie z wylewką keramzytową) ale wtedy nie widziałem innej opcji (teraz zresztą też nie bardzo).

Jak już wypiętrzyły się mury poddasza Pan Majster zajął się więdźbą a reszta ekipy trochę ubierała domek w białą sukienkę, trochę deskowała i papowała, to co Pan Majster pozbijał:

Na koniec wpisu chciałbym kogoś przedstawić. W tej części bloga piszę o nim często. Uwaga! Oto Pan Majster!

]]>
/d-jak-dom/znowu-o-budowie/feed/ 0