HNY
Pierwszy post w Nowym Roku. Styczeń się jeszcze nie skończył więc mogę jeszcze, w miarę bezpieczenie, złożyć wszystkim zaglądającym życzenia Wszystkiego Najlepszego. Oby ten Nowy Rok był lepszy od poprzedniego ale gorszy od następnego.
Tym ostatnim zdaniem, od dobrych paru lat, zwykłem witać Nowy Rok i żegnać Stary. Jednak chyba nigdy, słowa te nie były lepiej dopasowane do rzeczywistości – mojej rzeczywistości – niż teraz. Och! Nie! Nie chcę narzekać! Może tylko trochę się użalić. Tylko, kurna, największym winowajcą jestem ja sam. Za późno wziąłem się za sprzedaż mieszkania, trochę przeceniłem możliwości finansowe i stało się… Grudzień był zdecydowanie najgorszym miesiącem od… od… Hmm… chyba odkąd pamiętam. Przysłowiowym gwoździem do trumny był rachunek z Energetyki na kwotę 5800 zł (przyszedł 30 grudnia 2008 – termin płatności 5 stycznia 2009!). Taryfa budowlana jest mordercza. Za tą samą ilość kWh, przy normalnej taryfie, zapłaciłbym niecałe 1700 zł. Spora różnica, co nie? Oczywiście to jest rachunek za cały zeszły rok (w taryfach budowlanych – okres rozliczeniowy to 12 miesięcy i nie ma możliwości jego zmiany). Końcówka zeszłego roku to była kompletna finansowa porażka. Taki zdołowany i zdeprymowany zacząłem pisać ten tekst. Szedł jak z kamienia więc przestałem i wróciłem do niego po trzech czy czterch dniach. Już w nieco lepszym humorze.
Coś się zmieniło? Właściwie nie. Finansowo dalej jesteśmy w d…ie ale widać światełko w tunelu. Słabe, odległe ale jest. I nie jest to nadjeżdżający pociąg. Zdaje się, że spory wkład w zmianę nastroju miał mój własny wpis popełniony w Wigilię. Przeczytałem go jeszcze raz bawiąc się jakimiś wtyczkami do WP. Końcówka roku była kiepskawa ale rok był całkiem całkiem:
- Zakończyłem budowę domu. Ba! Od lipca w nim mieszkamy! OK, do ostatecznego wykończenia trochę brakuje. Nic to! I tak za nic w świecie nie wróciłbym do bloków.
- Nauczyłem się układać panele podłogowe. Przy okazji posiadania domu zyskałem jeszcze parę innych sprawności ale z racji ich błachości pominę je milczeniem =o)
- Poznałem nowy język programowania – python. Niby nic ale cieszy. Szybkość i łatwość tworzenia programów po prostu poraża. Niestety python nie jest najlepiej przystosowany do zabawy z plikami binarnymi (sprawdzane z listą kanałów do tunera Ferguson FX). Teraz się nie mogę zdecydować czy pobawić się z Ruby czy może popróbować sił z C++ i Qt. Pewnie rozgrzebię i jedno i drugie =o)
- Zacząłem jeździć konno. Frajdę mam z tego niesamowitą. Choć czasem boli miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę.
- Dzięki pomocy przyjaciół udało się przedłużyć życie mojemu flagowemu serwerowi (i tym razem nie straciłem żadnych danych! Jak na admina z moim doświadczeniem to jednak jest wyczyn ;)).
- Poznałem uroki Xbox Live i wsiąkłem w Battlefield: Bad Company.
- Masa drobnostek, które powodują uśmiech na mojej twarzy. Począwszy od zapartego tchu na widok wschodu słońca po otwarciu drzwi sypialni, poprzez rozpierającą dumę – gdy patrzę na nasz dom, aż do ciepła i spokoju bijącego od ognia w kominku.
So… HNY! Dear Reader, HNY!